Pustki w RWS-ie moim

Sezon warzywny w pełni, a na blogu RWS Świerże Panki cisza. Powód jest prosty. 2014 był ostatnim rokiem działalności tego pierwszego w naszym kraju RWS-u. W międzyczasie idea przyjęła się na polskim gruncie i zakiełkowała w formie kolejnych RWS-ów. To one przejęły pałeczkę i dalej rozwijają współpracę miasta i wsi.

Na początku 2012 roku w naszym kraju działało kilka kooperatyw spożywczych, ale część spośród skupionych w nich spółdzielców i spółdzielczyń zapragnęła wyjść poza model cotygodniowych zakupów warzyw. Wojtek Mejor i ja, Piotr Trzaskowski, działaliśmy w  Warszawskiej Kooperatywie Spożywczej, a jednocześnie marzyliśmy o powstaniu w Polsce pierwszej grupy RWS. Chcieliśmy budować bliższą współpracę między konsumentami i producentami żywności, między miastem i wsią. Stać się dla producentów żywności istotnym partnerem. Tak trafiliśmy na model działania nazwany Community Supported Agriculture (pol. Rolnictwo Wspierane przez Społeczność, RWS).

Na marzeniach mogło by się skończyć, gdyby nie Sonia Priwieziencew i Tomasz Włoszczowski – rolnicy i działacze społeczni promujący rolnictwo ekologiczne i stare, rodzime odmiany roślin uprawnych.  Zainspirowani opowieściami uczestników RWS-ów z Czech i Niemiec na I. Otwartym Zjeździe Kooperatyw Spożywczych zgodzili się przetestować ten model działania w Polsce.

Zaczęło się od 15 osób w Warszawie, które zakontraktowały u Sonii i Tomka całą produkcję z ich niewielkiego warzywniaka w gospodarstwie Za Brzozami w Świerżach Pankach. Aby reguły współpracy były jasne, każda ze stron podpisała umowę. Odbiorcy warzyw zgodzili się też uiścić opłatę za wszystkie warzywa już na początku sezonu. Później przez 20 tygodni, co czwartek, do Warszawy przyjeżdżały przeznaczone dla nas warzywa. Każdy dostawał taką samą paczkę. Ci, co nie lubili kapusty, oddawali ją w zamian za pęczek marchewek.

Nie wszystko szło tak, jak to sobie wyobrażaliśmy. Za mało pomidorów, za dużo naci selera, a sam seler mikry. Wielu i wiele z nas marudziło pod nosem zastanawiając się co jeszcze można zrobić z fasolki szparagowej, która akurat obrodziła. Uczyliśmy się nowych przepisów i sposobów konserwowania. Z roku na rok coraz rzadziej udawało się nam przyjechać do Soni i Tomka, by pomagać w gospodarstwie. W tak niejednorodnej i słabo zintegrowanej grupie trudno było podejmować decyzje na zasadzie konsensusu. Uświadomiliśmy sobie, ze w niektórych punktach byliśmy zbyt ambitni.

Mimo tych potknięć, projekt trwał i świadczył przykładem. Inni inspirowali się nami i uczyli na naszych błędach. Kolejni rolnicy oraz miastowi uświadamiali sobie, że jest w Polsce miejsce na głęboką współpracę opartą na zaufaniu i kontakcie osobistym nie zapośredniczoną przez rynek, pośredników i reklamy. Odbiorcy żywności dowiadywali się, że ekologiczne warzywa nie muszą kosztować tyle, co w sklepach Organic Farma Zdrowia oraz o tym kiedy każda z roślin ma swój moment wysiewu oraz zbiorów.

Pod koniec 2014 roku plany życiowe Sonii i Tomka uległy zmianie. Rolnictwo, które było dla nich tylko jedną z wielu aktywności, odeszło na plan dalszy. Wtedy wspólnie zdecydowaliśmy, że należy zakończyć nasz pilotażowy projekt. Od tego czasu kolejne grupy RWS wyrosły w Warszawie, Szczecinie, Poznaniu, Toruniu, Opolu i Wrocławiu. Czas na mniejsze miejscowości!

Piotr Trzaskowski